Wiersze
MONOGAMICZNY COCK-MAN TRANSFEROMER
Jestem monstrualnym kogutem –
Spójrz,
Już wpadam przez okno o zmierzchu
I nastroszone mam pióra.
Spółkuję z tobą na okrągło;
Rzeki twojej krwi
Zmieniają się
Z każdą sekundą
Zdradzam cię minionego
Z tobą obecnym –
Przy każdym ruchu,
Łopocie skrzydeł
Kołyszę piórko
Twej młodości.
Jestem monstrualnym kogutem:
Złotym okiem
Błyszczę
I grzebieniem czeszę niebo,
Gdy
Przepoczwarzamy się
W pościeli.
Warszawa, 6 I 2020
KOGUT BUDUJE DOM
Mr. Kogut-Bob-Budowniczy
buduje gniazdo
szaleńczo, szaleńczo buduje
ze śliny, krwi, spermy,
z potu buduje;
jak Pollock wokół płótna –
on wkoło fundamentów
wytańcowuje – skrzydłami, skrzydłami –
gniazdo buduje:
wywija grzebieniem –
nad urwiskiem, nad urwiskiem,
zawsze nad urwiskiem
buduje nad przepaścią – spojrzeniem
jak wiertłem – w przestrzeń i
w dół! – jak z plasteliny,
jak w Neverhood – buduje!
Jak z Lego – buduje!
Jak na gałęzi – w noc! –
aby wiatry – szumiały
burze – strącały
pływy – nosiły
morza – szarpały,
wyspy – przyjmowały
aglomeracje – chroniły
przytuliska – niańczyły.
Kogut to już właściwie rosół z koguta –
Przejrzyste doznawanie
opalizujących jak kropla tłuszczu
możliwości horyzontu:
śpiew każdego włókna –
pomiędzy melancholią a ekstazą
złością i spokojem –
Ta pieśń już mieszka w twojej czaszce
i miednicą młóci koła:
antyczna betoniara.
Znów wznosi się, wznosi się Nowe –
zharmonizowane
z widmową kostropatością bytu.
i czeka na ciebie. Ma zadania.
Warszawa, 10 marca 2021
SUPER-KOGUT NA POMOC
Aby wcisnąć się w strój Spider-mana
kogut musiał zrobić tu i ówdzie nacięcia
zwłaszcza na czubkach:
głowy – aby wypuścić swoje czerwone pędy
kwantowej telegrafii
i tam, na dole –
żeby z lekka ostudzić swoją
zaciekłość.
Falują przyrostki jak ukwiały
na dnie oceanu,
lśnią wzniesione.
Przystojny jest i sobą jest w tym stroju –
władca uniwersum, dachowy kocur,
tak, tak:
dach na oścież
i
miau miau! kukuryku!
w ogromną noc –
obserwatorium świetlne
jak ciemne Gotham.
on jest już gotowy:
jak niedzielna pieczeń,
wzbiera wywarem.
Już czai się do skoku
prosto w rozdziawiony otwór
twojej samotności,
by uratować cię przed
niespełnieniem.
Siedlce, 15 marca 2021
DZIEWIĘĆ I PÓŁ TYGODNIA KOGUTA
Otwarta lodówka
Rzuca
Miękkie, żółte światło
Jak u Rembrandta:
Przy niej stoi kogut,
Dorodny: oczy błyszczą,
Grzebień stoi
I te łopoczące pod dziobem
Korale.
Mięsiste wyrostki
Czerwienią się,
A kogut powolnym ruchem
Dłoni złożonej jak do ciosu karate
Pozbawia się pierza,
Majestatycznie odsłaniając kolejne
Połacie własnej surowo zarysowanej
Mięsności.
Już wchodzi
Po półkach jak po rusztowaniu,
Wysoko, najwyżej,
Jędrny i odsłonięty.
Wturlał się pomiędzy
Sery i warzywa, dopełniwszy tę
Multiplikującą się nieskończoność
Foodscape-Erro-1964.
W półmroku zamknął oczy i drzwi –
Ciasno trzyma ręce przy sobie:
Et Arcadia ego.
Teraz pręży się jak moszna w zenicie
Gotowy na niedzielne zmartwychwstanie.
Gdy otworzysz lodówkę,
Spazmatycznym ruchem
Zareaguje na
Zapalenie światła,
W pełnej gotowości
Na bycie wydłubanym spomiędzy
Zębów wykałaczką
W wymiętej pościeli.
Warszawa, 26 stycznia 2021
ENCYKLIKA ZAKOCHANEGO KOGUTA
Bardzo znana polska pisarka
Na spotkaniu autorskim
Wyznała, że ma problem z opisaniem
Tak zwanego – uwaga: momentu.
Kogut we mnie padł z żenady –
Sam się oskubał i zalał rosołem.
Od razu przyszły mi do głowy
Fragmenty z Toni Morrison
I Trumana Capote,
Piękne, takie
Od których staje.
Polsko,
Uklęknij raz a porządnie,
Wypnij
I obnaż serce
Z każdej strony.
Warszawa, styczeń 2020
PAN KOGUTO OBSERWUJE W LUSTRZE SWOJĄ TWARZ
Kto napisał nasze twarze…
Zbigniew Herbert, Pan Cogito obserwuje w lustrze swoją twarz
Te piękne narośle, sterczące koralowce charakteru
Napisał Wielki Wybuch, piórem znacząc swoje „Jeb!”,
A podwójny podbródek to był spadek
Po półmisku podawanym kochającą dłonią,
Ale zniknął dzięki workoutom z YouTube’a.
Oczy jakby na raz w zezie zbieżnym i rozbieżnym
Od nadmiaru patrzenia
To chyba dar od jakiegoś tropiciela cudów.
Cieszą się, bo nic nie umknęło,
I w plenerze popilnują ubrania.
Uszy-radary, wiem:
Jeden na skrzypkach, drugi na harmoszce,
A trzeci na mandolinie popylał.
Czoło w sam raz myśli w sam raz:
Słodkie przodków pieszczoty w stogu
I chciany bachor pod suknią ślubną,
Trochę kmiecej pokory do pracy,
Chęć lotów w kosmos, iluminacje mistyków,
No, i odległe odosobnienie.
Przed lustrem twarz odziedziczoną
Z mocnym dziobem, co rozpruje ciemność:
Wśród woni stosów, co pieściły ogniem
Waginę mięciutką – a wszystkiemu wtóruje
Paleolityczny bęben ekstazy.
Jajo upada przy kurze,
Ale toczy się – w nieskończoność:
Śmieje się jak dziecko na rollercoasterze
I w dupie ma wszystkie turnieje.
Warszawa, styczeń 2020
EKSTAZA KOGUTA
I gdy Kogut się wkurwił,
Wyjebał z domu wszystkie książki,
A wraz z nimi zatęchły kurz
Skwaśniałych słów.
Bzyczały jak szerszenie –
Sucho, kusząc wtórnymi światami:
Wzniecony dzikim ogniem
Świergot przerażenia.
Kogut siekierą rąbał półki,
Używając wszystkich ramion,
Sam ze sterczącą z rozporka dumą
Made in Lamancha.
Walczył z tą żywłogą pojęć i okowów
Wodą z octem,
Płynem ekologicznym,
Ścierką i włosami, na kolanach,
Aż weszło w niego światło.
Warszawa, 3 listopada 2021